Muza – Jessie Burton
Kiedy dostałam propozycję przeczytania Muzy autorstwa Jessie Burton nie wiedziałam czego się spodziewać, gdyż nie czytałam jej debiutanckiej powieści Miniaturzystka. Wiedziałam, że będzie intrygująco, gdyż opis z okładki zapowiadał tajemniczą historię zaginionego obrazu, wielką namiętność oraz podróż do świata sztuki na tle wojennej zawieruchy oraz Londynu z lat 60. ubiegłego wieku. Muza była dla mnie też dużym wyzwaniem, gdyż po jej przeczytaniu dostałam specjalne zadanie od Wydawnictwa Literackiego, ale o tym napiszę za chwilę.
Akcja Muzy rozgrywa się na dwóch płaszczyznach – w Hiszpanii w latach 30., gdzie wyraźnie już czuć widmo nadchodzącej wojny domowej oraz II wojny światowej, a także w Londynie w latach 60.
Przypadkiem Odelle Bastien, młoda, pochodząca z Trynidadu kobieta przez przypadek trafia na ślad obrazu, którego autorstwo przypisuje się jednemu z najbardziej tajemniczych twórców hiszpańskich z lat 30. XX wieku. Informacja, że obraz właśnie pojawił się w jednej z galerii sztuk w Londynie, elektryzuje całe środowisko – w końcu taka okazja trafia się bardzo rzadko. Jednak pojawienie się obrazu będzie miało wpływ na życie poszczególnych bohaterów opowieści.
W retrospekcji autorka przenosi nas do hiszpańskiej Andaluzji. Jest rok 1936. Poznajemy jednego z najlepszych marszandów – Harolda Schlossa, który zamieszkał tutaj po przeprowadzce z Wiednia. Pośredniczył on w sprzedaży dzieł najsłynniejszych w tamtym czasie malarzy – m.in. Kokoschki czy Klimta. Wraz z nim w fince mieszkają Sara – piękna żona oraz Oliwia ich córka. W jaki sposób są powiązani z tajemniczym artystą i jak ich historia wpłynie na życie Odelle?
Muza już od pierwszych stron ma niesamowity klimat – zarówno w jednej i drugiej przestrzeni czasowej można wyczuć pewne napięcie i niepewność, co jest prawdą, a co iluzją stworzoną na przestrzeni kolejnych lat.
Jessie Burton stworzyła ciekawych bohaterów, pełnych namiętności i sprzecznych uczuć, wątpliwości. Dobrze też przedstawia tło społeczno-historyczne, zarówno jeśli chodzi o część akcji rozgrywającej się w Hiszpanii u progu przewrotu związanego z wojną domową oraz Londynu lat 60. ubiegłego wieku. Kładzie tutaj duży nacisk też na to, jak rozczarowująca dla głównej bohaterki była podróż z Trynidadu do Londynu, który był opisywany jako niemalże raj na ziemi, a okazał się ksenofobicznym miastem z ograniczonymi możliwościami rozwoju. Co dla mnie ważne, oba główne wątki powieści mogły zdarzyć się naprawdę. Zarówno historia odnalezienia obrazu, jak i jego stworzenia są prawdopodobne. W sumie nie raz można przecież usłyszeć o podobnych zdarzeniach związanych ze sztuką.
Muza skupia się wokół głównego motywu związanego z obrazem, dla którego inspiracją była jedna z popularniejszych w Hiszpanii legend dotyczących andaluzyjskich świętych. Motyw ten chętnie był wykorzystywany między innymi przez Diego Velazqueza i Francisco Goyę, a także powieściowego Izaaka Roblessa. Jednak autorka nie poprzestaje tylko na tym motywie. W powieści znajdziemy wiele odniesień do tak zwanej sztuki wysokiej, ale i kultury popularnej, co znacznie ubogaca treść.
W tym miejscu wyjaśnię o co chodzi z tajemniczym zadaniem od Wydawnictwa. Otóż po raz pierwszy swoją recenzję miałam również namalować 🙂 Stworzyć portret Muzy. Jak mi poszło możecie zobaczyć na zdjęciu poniżej 🙂
Podsumowując. Muza to powieść wyjątkowa, można by powiedzieć, że autorka „maluje” jej treść, gdyż jest niezwykle plastyczna i pobudza wyobraźnię. Powieść czyta się bardzo dobrze, ale warto dla niej zarezerwować kilka spokojnych wieczorów, by w pełni cieszyć się jej czytaniem.
Za udostępniony egzemplarz dziękuję Wydawnictwu Literackiemu.