Henryk Martenka – Skąd się wzięło moje nazwisko. Niezwykłe historie Tomka i Basi
Kowalski, Nowak, Borowiec, Kowalik, Nowakowski, Borowik… To jedne z najpopularniejszych w Polsce nazwisk, ale skąd one się wzięły? Dlaczego nazywamy się tak, a nie inaczej? Czy i Wy chociaż raz zastanawialiście się – skąd się wzięło moje nazwisko? Czy Wasze pociechy zadają Wam takie pytanie, a Wy nie wiecie jak na nie odpowiedzieć? W takim razie powinniście sięgnąć po książkę Henryka Martenki Skąd się wzięło moje nazwisko. Niezwykłe historie Basi i Tomka.
Wszystko zaczyna się w wakacje, kiedy do Tomka przyjeżdża jego dziadek Antoni. Chłopiec na początku niezbyt jest zainteresowany przebywaniem ze starszym panem. Przecież latem na dwunastolatka i jego kolegów czeka tyle atrakcji…
Wszystko zmienia się, gdy dziadek zaczyna opowiadać o pochodzeniu nazwiska chłopca – Góralik. Skąd ono mogło się wziąć? Od syna górala? Od nazwy zwierzęcia? Czy od przezwiska, jakie nadano niskiemu wzrostem góralowi? Wyjaśnienia dziadka tak zainteresowały chłopca, że zaczął zasypywać staruszka tysiącem pytań odnośnie pochodzenia różnych nazwisk. Tomek szybko przekonuje się, że szukanie sensu nazwisk może być dobrą zabawą. Postanawia zostać detektywem od nazwisk. Dołącza do niego Basia – koleżanka z klasy i razem z dziadkiem Antonim próbują wyjaśnić skąd wywodzi się konkretne nazwisko. Wymyślają nawet grę, w którą wciągają po kolei mamę i tatę Tomka…
I tak wszyscy wspólnie szukają znaczenia nazwisk na spacerze, w czasie burzy i podczas grilla. Jest to dla nich wspaniała zabawa, a dla nas możliwość odkrycia wielu zaskakujących „nazwiskowych” tajemnic.
Książka Skąd się wzięło moje nazwisko… jest doskonałą propozycją dla ciekawskich dzieci. Mimo że porusza dość ciężką tematykę – etymologię nazwisk, jest napisana lekko i w przystępny sposób. Dodatkowym atutem jest to, że narratorem opowieści jest Tomek, który mówi językiem, jakiego na co dzień używają dzieci w jego wieku. Wszystkie zagadnienia są wyjaśnione w taki sposób, że wyczerpują temat i jednocześnie zachęcają do własnych poszukiwań. Całość jest ciekawie zilustrowana, dzięki czemu łatwiej sobie wyobrazić to, co jest opisane w książce i różnorodność możliwości od których może pochodzić jedno nazwisko.
Czytanie tej książki sprawia naprawdę dużo przyjemności, nie tylko dlatego że jest ciekawa, ale również ze względu na to, że składnia do rozmowy. Od razu mówię, że czytanie na dobranoc tej książki jest średnim pomysłem. Szczególnie jeśli zależy Wam na szybkim zaśnięciu dziecka. Chociaż ja nie żałuję, bo po czytaniu kolejnych rozdziałów rozmawialiśmy sobie nie tylko o nazwisku, ale i o rodzinie – babciach, dziadkach, pradziadkach…
A czy Wy wiecie, skąd się wzięło Wasze nazwisko? Bo nasze zapewne od niewielkiego ptaszka o pięknym szaro-żółtym ubarwieniu 🙂
Za egzemplarz recenzencki dziękuję Wydawnictwu Prószyński i s-ka