Zośka Papużanka – On
Czym jest powieść On, którą napisała Zośka Papużanka? To przedstawienie trudnej relacji między matką, która chciała kochać idealne dziecko i synem, który okazał się niezbyt idealny. Jest to też swoista podróż w czasie – wiele osób dorastających na przełomie lat 80. i 90. ubiegłego wieku odnajdzie w tej powieści wiele elementów z własnego życia. Czy jest to podróż sentymentalna, przy której zakręci się łezka w oku ze wzruszenia?
Tytułowy On to Śpik – chłopiec wychowujący się w typowej dla tamtego okresu rodzinie robotniczej. Matka zajmująca się dziećmi, ojciec pracujący w hucie (wycofany i nieobecny w życiu rodzinnym, bo po co ma rozmawiać, przejmować się życiem rodzinnym? Przecież przyniósł pieniądze, to chce mieć święty spokój), a także wiecznie coś dziergająca babcia.
Śpik jest wycofany, małomówny, nieco nierozgarnięty, inny niż wszystkie dzieci. Dlatego w szkole szybko przylega do niego łatka głupka i nienormalnego. I uczniowie i nauczyciele nie traktują go należycie. Jest to dobry obiekt kpin i żartów. W żadnym razie powód do dumy dla rodziców, ale przecież matka i tak go kocha mimo wszystko, a może właśnie dlatego? Jedna ze scen bardzo dobrze obrazuje relacje łączące Śpika i jego mamę. Kiedy ten daje jej kwiaty kupione na odpuście. Kobieta przyznaje, że jest to najbrzydszy bukiet, jaki widziała i jednocześnie najpiękniejsza rzecz na świecie.
Książka nie skupia się tylko na relacji Śpika i jego matki. Bardzo rozbudowane są wątki dotyczące rówieśników chłopca, bo przecież każdy z nas wie, że życie szkolne to zupełnie inna bajka. Rządzi się swoimi, odrębnymi prawami – niczym prawo dżungli, kto jest słabszy i inny już na starcie przegrywa…
Zośka Papużanka doskonale oddaje realia tamtych lat. Sama chodziłam do szkoły podstawowej nieco później niż Śpik, bo na początku lat 90. Jednak czytając powieść stawały mi przed oczami obrazy mojego dzieciństwa. Szczególnie w pamięci utkwiły mi kokardy, o których pisze autorka. I faktycznie – najpierw było widać wielkie kokardy, a później dopiero głowę dziecka. Ale nie tylko o stroje tu chodzi. Również zachowania ze szkolnych ław i korytarzy są tu doskonale odwzorowane, może aż za dobrze? Bo patrząc na to, jak jest traktowany Śpik, budzi się pewien bunt. Podejrzewam, że gdyby akcja książki rozgrywała się dzisiaj bohater o wiele wcześniej zostałby skierowany do poradni, ktoś próbowałby mu pomóc w nauce i w zrozumieniu samego siebie. Na szczęście Śpik ma „swoje” tramwaje, które w jego życiu odgrywają ważną rolę – od narodzin, po dorosłe życie.
To, co zachwyca w tej książce, to przede wszystkim wspaniały język, jakim się posługuje autorka. Dzięki czemu powieść czyta się dobrze i z zaciekawieniem. Jest też wcześniej wspomniane przeze mnie oddanie realiów tamtych lat, chociaż miejscami pojawiają się elementy na pograniczu jawy i snu. Zośka Papużanka wprowadziła intrygujący sposób narracji – częściowo narratorem jest matka chłopca, w innych momentach jedna z jego rówieśniczek. Zdziwić może fakt, że rówieśniczka jest niekiedy narratorką w momentach, gdy przedstawione są relacje rodzinne Śpika.
Trochę przeszkadzało mi to, że wątek relacji matka – syn traci nieco na wyrazistości na tle fragmentów z opisem środowiska rówieśników Śpika, ale jak już wspominałam również i te fragmenty są ciekawie przedstawione. Z tym, że po przeczytaniu opisu książki nastawiłam się, że bardziej wyeksponowany będzie wątek relacji rodzinnych głównego bohatera. Można powiedzieć, że oba wątki Zośka Papużanka traktuje na równi.
On to moje pierwsze spotkanie z twórczością Zośki Papużanki. Jej proza intrygowała mnie na tyle, że chętnie sięgnę po jej pierwszą powieść i z zaciekawieniem będę czekała na kolejne.
Za egzemplarz recenzencki dziękuję wydawnictwu Znak Literanova