Olga Rudnicka – Były sobie świnki trzy
Olga Rudnicka – Były sobie świnki trzy
Czy podpisanie intercyzy przed ślubem zamyka kobiecie drogę do uzyskania majątku męża? Jak się okazuję – nie. Wystarczy dobry pomysł i jego realizacja. Jednak co zrobić, gdy los cały czas płata figle i wszelkie plany spalają na panewce? Z pomocą mogą przyjść przyjaciółki w podobnej sytuacji.
Jolka, Martusia i Kama to trzy przyjaciółki zbliżające się do wieku 40 lat. Wszystkie mają bogatych mężów, którzy nie za bardzo się nimi interesują. W najlepszym przypadku traktują jak powietrze i od czasu do czasu nazywają „rozlazłą krową”. Każda z nich marzy o pozbyciu się ciężaru, jednak na ich drodze ku wolności stoi jeden wielki problem. Tym problemem jest intercyza. Wyjściem z niekorzystnej dla nich sytuacji jest pozbycie się mężów, zanim oni zdecydują się wymienić swoje małżonki na nowszy model. Przyjaciółki zawiązują pakt, w ramach którego pozbędą się wzajemnie swoich mężów. Jednak bardzo szybko przekonują się, że pozbycie się męża nie jest tak łatwe, jak w filmie…
Były sobie świnki trzy to dobra powieść komediowa z wątkiem kryminalnym. Jest to połączenie Zmowy pierwszych żon z Gotowymi na wszystko oraz odrobiną Lejdis. Autorka zaserwowała też sporą dozę komedii omyłek, dzięki czemu jest zabawnie, czasami strasznie, ale zawsze fascynująco. Bohaterki powieści są nieco narwane i szukają naprawdę drastycznych rozwiązań. Miejscami można się zastanowić, z której choinki się one urwały, że takie pomysły rodzą się w ich głowach. Dodatkowo każda z nich jest inna i razem tworzą prawdziwie wybuchową mieszankę charakterów. Jacy są mężczyźni w tej powieści? Mężowie to niezbyt miłe osobniki, które jak już wspomniałam, żony traktują jak zło konieczne. Pojawiają się też przypadkowi kochankowie oraz stróże prawa stający na wysokości zadania w czasie rozwiązywania zagadki kryminalnej.
Akcja jest wartka, co w połączeniu z nieoczekiwanymi zwrotami akcji i lekkim językiem sprawia, że książkę czyta się bardzo szybko i dobrze.
Nowa powieść Olgi Rudnickiej to moje drugie spotkanie z jej twórczością. Równie zabawne, jak pierwsze. Jednak fabuła Diabli nadali podobała mi się nieco bardziej, ale to moje subiektywne odczucie, gdyż premierowa powieść niczym nie odbiega jakością od poprzedniej.
Były sobie świnki trzy to powieść, która poprawi nam humor, szczególnie, gdy druga połówka coś przeskrobie i mamy ochotę ją udusić lub pozbawić życia w bardziej wysublimowany sposób.
Za możliwość przeczytania książki dziękuję Wydawnictwu Prószyński i s-ka