Peter Kerr – Incydent na Kanarach
Peter Kerr – „Incydent na Kanarach”
Któż z nas nie marzy o wspaniałym rejsie po morzu, którego celem jest jedna z Wysp Kanaryjskich, gdzie można zrelaksować się i zapomnieć o codziennych troskach. Jednak czy taki rejs zawsze jest sielanką?
Detektyw szkockiej policji Bob Burns oraz doktor kryminalistyki Julie Bryson muszą udać się na jeden ze statków rejsowych, które płyną na Kanary. Mają rozwikłać zagadkę tajemniczego zniknięcia jednego z pasażerów oraz tajemnicę palca znalezionego w … placku.
Dotarcie na statek jest tym trudniejsze, że cumuje on na wodach położonych blisko Gibraltaru i jest objęty kwarantanną w związku z epidemią wysoce zakaźnego wirusa.
Na miejscu czeka na nich Andy Green – młody policjant prowadzący tam już wcześniej akcję o wdzięcznym kryptonimie D-U-P-A. Co wyniknie z tego zamieszania? Co się stanie? Mogę powiedzieć, że będzie zabawnie, dużo niezwykle oryginalnych postaci, a także w czasie całego śledztwa pojawi się wiele mylnych tropów, a zakończenie jak najbardziej Was zaskoczy, bo nie tego się spodziewamy.
Incydent na Kanarach to kryminał z dużą dawką humoru. Trzeba jednak mieć na uwadze, że jest to humor dość specyficzny. W dużej mierze nawiązuje do humoru brytyjskiego. Jest dużo inteligentnych i zabawnych, momentami uszczypliwych dialogów, dowcip sytuacyjny oraz komedia omyłek. Intryga, na której osnuta jest powieść rozwija się bardzo powoli, by mniej więcej od połowy powieści się rozpędzić, a na koniec wybuchnąć. To tempo może być nieco męczące, zwłaszcza początkowo, ale w ogólnym rozrachunku wypada dość dobrze.
Na szczególną uwagę zasługują tutaj postaci, z których każda to prawdziwe indywiduum o wyrazistych cechach charakteru. Dzięki temu, że są tak różni tworzą ciekawy zespół, a ich poczynania poprawiają nam humor.
Incydent na Kanatrach to trzecia książka o przygodach Boba Burnsa i jego towarzyszy. Wcześniejszych nie czytałam, sięgnę po nie wtedy, kiedy będę potrzebowała oddechu po cięższych kryminałach. Chciałabym poznać wyczyny tej grupy, o których wspominają wyrywkowo w Incydencie na Kanarach.
Powieść Kerr’a czyta się dość dobrze, choć miejscami może trochę nużyć tempo akcji i konieczność skupienia się na tekście. Powieść idealnie nadaje się na długi, spokojny wieczór, kiedy mamy czas delektować się ciekawą, lekką opowieścią kryminalną. Książkę polecam szczególnie osobom, które cenią sobie dużą dawkę inteligentnego i subtelnego humoru w brytyjskim stylu.
Za egzemplarz recenzencki dziękuję Grupie Wydawniczej Publicat S.A.