Lucyna Olejniczak – Kobiety z ulicy Grodzkiej. Wiktoria

Kobiety.z.ulicy.Grodzkiej_Wiktoria

Lucyna Olejniczak – „Kobiety z ulicy Grodzkiej. Wiktoria”

Nie tak dawno pisałam o cudownej książce polskiej autorki – Lucyny Olejniczak. Hanka z serii Kobiety z ulicy Grodzkiej bardzo pozytywnie mnie zaskoczyła i sprawiła, że jej bohaterowie zostali ze mną na dłużej. Ucieszyłam się też z faktu, że mogłam praktycznie od razu zasiąść do czytania drugiej części Wiktorii. Jakie są moje odczucia po przeczytaniu drugiego tomu tej wyjątkowej sagi rodzinnej? Powiem tak, jestem bardzo zła, ale dlaczego, to już wyjaśnię nieco niżej.

Książka zaczyna się w momencie, gdy główna bohaterka rusza do Paryża. Po drodze udaje się również do Wiednia, gdzie mieszka jej brat Adam, który planuje założyć własną rodzinę. U Adama zostaje drugi brat Wiktorii, opóźniony w rozwoju Stefanek, a dziewczyna rusza na poszukiwanie swojej wielkiej miłości – Filipa. Pamiętając słowa przepowiedni Cyganki stara się jak najbardziej uważać na siebie i swoje poczynania w Paryżu. Przewrotny los krzyżuje jej szyki i Wiktoria ma problemy już od początku pobytu we Francji. Nie mogę za dużo zdradzić, bo co bym nie napisała wprawny czytelnik powiąże fakty i domyśli się wielu rzeczy z dalszej fabuły. Napiszę tylko, że Lucyna Olejniczak przygotowała dla swoich wszystkich bohaterów prawdziwe wyzwania – los będzie płatał figle nie tylko Wiktorii, ale i jej rodzinie oraz przyjaciołom.

Książka utrzymuje poprzedni poziom. Wiktoria i inni bohaterowie dalej budzą silne emocje, czasami bardzo skrajne. Przeżywamy razem z nimi porażki i sukcesy, płaczemy i cieszymy się czytając o kolejnych wydarzeniach. W poprzedniej części autorka pięknie przedstawiła Kraków na przełomie wieków. Tym razem doskonale oddała realia Paryża z początku XX wieku oraz Krakowa w czasie I wojny światowej i tuż po niej. Książka jest napisana ciekawym językiem i czyta się ją bardzo dobrze. Bardzo podoba mi się w jaki sposób rozwijają się postaci i wątki, które znamy z poprzedniej części. Pojawia się też szereg nowych, nietuzinkowych bohaterów ubarwiających znacznie akcję powieści.

Teraz wypadałoby napisać dlaczego jestem zła i niepocieszona. Otóż dlatego, że książka kończy się w takim momencie, że człowiek o ile to możliwe zapada się głęboko w fotel, otwiera szeroko usta ze zdziwienia i głośno mówi, no nie, ale jak to. I cóż teraz – trzeba czekać tyle czasy – pół roku, może rok, żeby poznać dalsze losy swoich ukochanych bohaterów. Takich rzeczy czytelnikowi się nie robi…

Za możliwość przeczytania książki dziękuję wydawnictwu Prószyński i s-ka