Jakub Małecki – Dygot

dygot_front_1500px

Jakub Małecki „Dygot”

Fizyczna odmienność zawsze wiąże się z napiętnowaniem, szczególnie w małych, hermetycznie zamkniętych, wiejskich społecznościach. Właśnie w niewielkiej wsi, blisko Koła przyszedł na świat wyjątkowy chłopiec – albinos, którego losy naznaczyła klątwa Niemki rzucona na jego ojca. Jakub Małecki w Dygocie przedstawia losy „odmieńców”, którzy szukając szczęścia często się gubią w swoim postępowaniu. Ukazuje polską prowincję na przestrzeni blisko siedemdziesięciu lat – pokazuje jak niszczy ją od środka marazm, zastój i brak perspektyw na przyszłość dla tamtejszej społeczności.

Janek Łabendowicz został przeklęty przez Niemkę uciekającą przed Armią Czerwoną. Miał ją bezpiecznie odwieźć do domu, jednak stchórzył i uciekł. Kobieta przeklęła jego nienarodzone dziecko – klątwa szybko dała o sobie znać. Jego żona Irena rodzi albinosa, co w tamtejszej, niewielkiej społeczności budzi nie lada sensację. Chorą sensację i zafascynowanie. Według wierzeń ludowych krew i części ciała albinosa mogą czynić cuda – uzdrawiać, poprawiać zdrowie i przynosić szczęście. Mimo przeciwności losu mały Wikuś rośnie zdrowo, jednak kreuje swój własny świat, w którym pojawia się „rozmyte”.

W oddalonej o 60 km miejscowości żyje rodzina Geldów. Bronkowi i Helenie rodzi się córeczka – Emilia, na którą wszyscy wołają Milka. Pewnego dnia Cyganka mówi Bronkowi, że piekło pochłonie i wypluje ich dziecko. I tak też się dzieje. W domu ciotek, u których akurat przebywa Milka wybucha granat, dziewczynka cudem przeżywa, jednak jest bardzo poparzona. Całe jej ciało jest jedną wielką raną. Również i ona jest piętnowana w społeczeństwie, lecz nieco inaczej niż Wiktor Łabendowicz.

Odrzuceni przez społeczeństwo, żyjący niejako poza nim zakochują się w sobie i biorą ślub… Jak potoczą się ich losy, czy w końcu przełamią ciążące nad ich rodami klątwy i odgonią nieszczęścia?

Jakub Małecki stworzył naprawdę wyjątkową powieść. Opowieść o Wiktorze i jego rodzinie hipnotyzuje już od pierwszych słów. Przyciąga tak samo jak wyjątkowa okładka, od której nie sposób oderwać oczu. Autor zręcznie łączy motywy naturalistyczne, tak charakterystyczne dla powieści XIX-wiecznej z pewną poetyką, a nawet mistycyzmem. Wyraźne widoczne są również elementy realizmu magicznego. Świat żywych łączy się ze światem niematerialnym. Twarde, proste myślenie o tym, jak przeżyć dzień pokrywa się z wiarą w klątwy, gusła i ludowe przesądy. Szczególnie uderza fakt, że i na ziemiach polskich uważa się, że części ciała albinosa mogą uleczyć lub dodać sił, a sam człowiek o mlecznej skórze może powodować szereg nieszczęść.

Na pozór prosty, czasami brutalny i dosadny język doskonale współgra z tłem dla wydarzeń stworzonych przez autora.

Niepokojący, a zarazem niezwykle realny jest obraz polskiej wsi przedstawiony w powieści. Jest tu prostota codziennego życia, marazm, brak perspektyw, wszechobecny alkohol, bieda i brutalność zmieniających się w Polsce realiów politycznych na przestrzeni siedemdziesięciu lat. Uzupełnieniem dla świata ludzkiego jest otaczająca go natura i zwierzęta – wierni przyjaciele człowieka, którzy nie zawsze na tej przyjaźni wychodzą dobrze.

Powieść Małeckiego to lektura dla wymagającego czytelnika. Jednak osoby kochające czytelnicze wyzwania powinny po nią sięgnąć. Na pewno się nie zawiodą. Niezapomniany klimat utworu i jego przesłanie zamknięte w ludzkim dygocie zostaje z nami jeszcze na długo po przeczytaniu ostatniego zdania książki.

Za możliwość przeczytania książki dziękuję wydawnictwu SQN