Olga Rudnicka – Diabli nadali

Olga Rudnicka Diabli nadali

Olga Rudnicka – „Diabli nadali”

Komedia kryminalna ma się coraz lepiej. Ostatnio mam szczęście do tego typu książek. Kilka dni temu przeżywałam przygody z Joanną – wyjątkową romansopisarką. A teraz do łez rozbawiły mnie perypetie Moniki i jej szefa z piekła rodem… Olga Rudnicka stworzyła wyjątkową, zabawną i zaskakującą książkę, która wciąga i bawi.

Dagmar Różyk, dyrektor kreatywny wielkiej korporacji, nie bez powodu nazywany przez swoich współpracowników i podwładnych Diabłem, pewnego dnia zostaje znaleziony martwy w swoim biurze. Wywołuje to niemałe zamieszanie w firmie, a główną podejrzaną staje się Monika – jego sekretarka. Śledztwo w sprawie zaczynają prowadzić doświadczeni komisarze z pomocą nowicjusza – Mateusza. Ten ostatni podkochuje się w Monice, co oczywiście nieco komplikuje sprawę. Do całej tej mieszanki należy dołożyć jędzowatą zastępcę dyrektora zwaną Zdzirą, jej sekretarza – wazeliniarza, wierną przyjaciółkę, która potrafi znaleźć wyjście z każdej sytuacji oraz tatkę z braćmi, którzy strzegą cnoty głównej bohaterki. Ach, zapomniałabym. Jest jeszcze paprotka, która powieści „odgrywa” drugoplanową rolę… Mieszanka iście wybuchowa.

Olga Rudnicka w swojej nowej powieści zaprasza nas do świata wielkiej korporacji, gdzie pracuje się według ściśle określonej hierarchii i wyznaczonych przez szefów reguł. Mamy wykonywać wszystkie polecenia przełożonych, nawet gdy nie zawsze się z nimi zgadzamy lub wręcz godzą w nasze zasady moralne. Tak jest w tym przypadku. Monika musi dla swojego szefa wykonywać iście diabelskie zadania – załatwiać jego prywatne sprawy, często związane z licznymi kochankami, które zmienia jak przysłowiowa kobieta rękawiczki. Wszystkie są kociaczkami, misiaczkami i innymi puchatymi zwierzątkami i nie „służą” dłużej niż przez kilka dni. Mimo wszystko relacje między Dagmarem Różykiem i Moniką można określić jako bardzo profesjonalne, z dużą dozą dystansu i może nutą przyjaźni i szacunku? W każdym razie z przyjemnością czyta się ich przepychanki słowne. Dialogi pomiędzy tą dwójką są naprawdę zabawne i pokazują, że nie zawsze Diabeł jest taki straszny, jak go malują, a przynajmniej nie dla wszystkich. Kiedy Diabeł ginie, wszystko staje na głowie, a Monika w charakterystyczny dla siebie sposób próbuje znaleźć wyjście z tej sytuacji. Jej nieco ostry język i hardość, którą nabyła w czasie pracy dla Dagmara, nie zawsze w tym pomagają. Uratować ją z sytuacji próbuje również zakochany w niej przyjaciel – policjant Mateusz, jednak idzie mu to bardzo nieporadnie, ot takie zakochane, ciepłe kluchy.

„Diabli nadali” to moje pierwsze spotkanie z twórczością Olgi Rudnickiej. Książka bardzo mi się spodobała przede wszystkim z uwagi na niesamowity humor. Autorka pisze prostym, ale niezwykle zabawnym językiem. Szczególnie komiczne są dialogi, chociaż cała intryga i opis życia korporacyjnego też potrafią wywołać szeroki uśmiech na twarzy. Jest to ciekawa propozycja do poczytania w chwilach, gdy potrzebujemy odrobiny relaksu. Połączenie kryminalnej zagadki i komediowego tła sprawia, że łatwo zapomnieć o tej szarudze, którą obecnie mamy za oknem.

Za egzemplarz recenzencki dziękuję Wydawnictwu Prószyński i s-ka