Alek Rogoziński – Morderstwo na Korfu recenzja
Korfu – jedna z najpiękniejszych wysp Morza Śródziemnego. Życie toczy się tu spokojnie, swoim własnym tempem. Nie dzieje się nic ciekawego… Wszystko zmienia się, gdy poczytna, polska romansopisarka – Joanna po raz kolejny na swojej drodze spotyka nikczemnego mordercę.
Tym razem Alek Rogoziński w swojej książce zabiera nas do Grecji. Joanna chcąc w spokoju dokończyć swoją najnowszą powieść wykupuje wakacje w Villi Zeus. Zmiana otoczenia ma ułatwić jej zapomnienie o ostatnich wydarzeniach (dla przypomnienia: we własnej łazience znalazła ciało swojego bardzo młodego kochanka). Razem z nią na Korfu, do tego samego hotelu wybiera się jedenaście, z pozoru niezwiązanych ze sobą osób.
Zadowolona ze swojego wyboru ma nadzieję, że już wkrótce uda się jej skończyć powieść i może znaleźć nowy obiekt westchnień (jak się przekonacie ma wysoce rozchwiane libido i ciągle fantazjuje na temat nowo poznanych mężczyzn i ich wspólnej, niezwykle namiętnej przyszłości). Jednak taka sielanka nie trwa długo. Zaraz po przyjeździe, nocą w nieoświetlonym ogrodzie Joanna pod swoimi nogami znajduje trupa…
Po raz kolejny, razem ze swoją przyjaciółką Betty będą prowadziły prywatne śledztwo. Czy uda im się rozwiązać zagadkę, czy wręcz przeciwnie, będą jedynie błądzić po omacku i przeszkadzać lokalnej policji, niczym Panny Marple z Koziej Wólki?
Powiem szczerze, że autorowi udało się wyciągnąć to, co najlepsze z Ukochanego… i jeszcze to doprawić. Alek Rogoziński stworzył tym razem wyborną mieszankę czarnego humoru, klasyki kryminału okraszoną komediowym tłem. W Morderstwie na Korfu wyraźnie widać inspirację klasyczną powieścią kryminalną, gdzie jest ograniczona liczba podejrzanych, akcja morderstwa rozgrywa się w domu i jego najbliższych okolicach, a każdy z obecnych ma alibi. Szukając mordercy należy podejrzewać każdego, a już najbardziej osoby, po których byśmy nie spodziewali się takiego czynu. Czy i tym razem takie myślenie czytelnika się sprawdzi? Aby się dowiedzieć musicie przeczytać książkę.
Z czystym sumieniem mogę napisać, że Alek Rogoziński popełnił bardzo udany kryminał. Potwierdzić mogę również wypowiedzi innych osób – książki nie należy czytać w miejscach publicznych, ba nawet w domu lepiej odizolować się od reszty rodziny. Czytanie grozi naprawdę parskaniem ze śmiechu. I jak tu później tłumaczyć, że śmiejemy się z pani na okładce romansidła, która ma minę jakby przed chwilą narobił na nią gołąb. A takich wywołujących nagłe reakcje tekstów w książce jest naprawdę dużo, choć wszystko zachowuje dobry smak.
W czasie czytania lepiej też całkowicie zrezygnować z jedzenia, no chyba że dodatkowa dekoracja z przeżutej kanapki na książce nie będzie Wam przeszkadzać.
Morderstwo na Korfu zachwyca nie tylko dowcipem, wartką akcją i cudownymi dialogami. Postaci są jeszcze bardziej wyraziste i jeszcze bardziej zabawne, w porównaniu z Ukochanym z piekła rodem.
I kto wie, może Alek Rogoziński stanie się trendsetterem, a opisane przez niego różowe wdzianko Joanny, które przede wszystkim można wpuścić w spodnie stanie się hitem następnego lata?
Polecam wszystkim, szczególnie na poprawę humoru w czasie długich, melancholijnych jesiennych wieczorów.
Za możliwość przeczytania książki dziękuję autorowi.