Alek Rogoziński – Ukochany z piekła rodem

ukochany-z-piekla-rodem-b-iext28325002

Alek Rogoziński – „Ukochany z piekła rodem”

Każdy facet to świnia? Raczej nie, ale niektórzy mają swoje za uszami. I to na właśnie takich miała (nie)szczęście trafiać Joanna. Poczytna powieściopisarka i zarazem główna bohaterka powieści Ukochany z piekła rodem i tym razem nie wybrała dobrze – trafiła na Konrada. Z pozoru ideał – młody, przystojny i doskonały w łóżku, z czasem okazał się wielką szują. Powoli zaczęły wychodzić na jaw wszystkie jego grzeszki wprawiające w zakłopotanie nie tylko Joannę.

Drugą bohaterką powieści jest Betty, menadżerka i wieloletnia przyjaciółka Joanny. I o ile pisarka żyje we własnym świecie, w przekonaniu o swojej doskonałości (a także nieskazitelnej urodzie i nieograniczonych zasobach swojego konta), tak już Betty jest niezwykle pragmatyczna, twardo stąpa po ziemi. Często potrafi dopiec swej „podopiecznej”, co rodzi wielce zabawne sytuacje.

Obie kobiety próbują rozwikłać tajemniczą śmierć nikczemnego kochanka, bo w końcu trzeba pomóc ciamajdom z policji (bardzo przystojnym ciamajdom). Ich poczynania sprawiają, że co rusz uśmiechałam się do książki.

Autorowi udało się wykreować szereg nietuzinkowych postaci, z których większość wzbudza sympatię. Na początku książki wszystkie postaci zostały krótko scharakteryzowane, dzięki czemu już od początku lektury czuje się z nimi pewną więź. Według mnie jest to duży plus.

Ukochany… to debiutancka powieść Alka Rogozińskiego, która rozpoczyna cykl przygód kryminalnych Joanny i jej przyjaciółki. Powiem szczerze, że zaintrygował mnie opis z okładki i śmiało mogę stwierdzić, że nie zawiodłam się na tych obietnicach.

Wracając do powieści. Jest to utwór niezwykle lekki, który czyta się z przyjemnością. Nie ma tu krwawych szczegółów, bebechów na wierzchu i wielostronicowych opisów tego, jak wyglądał płaszcz głównej bohaterki. Dzięki temu akcja jest wartka, a my coraz bardziej wciągamy się w śledztwo.

Jednak, żeby nie było tak różowo, to trochę pomarudzę. Chcę delikatnie zwrócić uwagę na kilka błędów w książce. Z przecinkami sama jestem na bakier, więc o nich wspominać nie będę. Jednak w kilku miejscach była nieodpowiednia forma słów, powtórzenia wyrazów w zdaniu, czy cudowna zmian Moniki w Małgosię i na odwrót.

Dlaczego o tym piszę? Takie rzeczy psują przyjemność czytania i wybijają z rytmu. Widząc chociażby wspomnianą zamianę imion przestaję czytać i zastanawiam się, czy to faktycznie błąd, czy to ja coś pokręciłam.

Mimo wszystko powieść bardzo mi się podobała. Ciekawa fabuła, nietuzinkowe postaci oraz doskonały, czasem wisielczy humor nadrobiły te niedociągnięcia, o których wspominałam. Czytając Ukochanego… stwierdziłam, że na podstawie powieści mogłaby powstać dobra, a nawet bardzo dobra komedia slapstickowa.

Ukochany…to według mnie udany debiut i mam nadzieję, że każda kolejna powieść Alka Rogozińskiego będzie lepsza od poprzedniej. Teraz czekam na Morderstwo na Korfu, którego premiera jeszcze we wrześniu.