Thomas Goetz – Cudowny Lek. Robert Koch, Ludwik Pasteur i prątki gruźlicy
Thomas Goetz – „Cudowny Lek. Robert Koch, Ludwik Pasteur i prątki gruźlicy”
Kiedy byłam mała, z zafascynowaniem oglądałam serial „Był sobie człowiek”. Dzięki niemu moje pokolenie mogło dowiedzieć się wielu interesujących rzeczy odnośnie historii oraz nauki. Książka Thomasa Goetza to też taka opowieść, z tym, że dla dorosłych.
Na kartach tej wyjątkowej książki o charakterze popularnonaukowym poznajemy historię niesamowitych umysłów XIX wieku. Wśród nich są lekarze, pierwsi prawdziwi naukowcy, pisarze i detektywi. Jednak główne role odgrywają tutaj trzy osoby – Robert Koch, Ludwik Pasteur i Artur Conan Doyle.
Opisywane wydarzenie przedstawione są na tle konfliktów politycznych pomiędzy Francja i Prusami. Silnymi uczuciami patriotycznymi autor tłumaczy również wzajemną niechęć obu badaczy. Spór pomiędzy nimi wynikał także z różnic charakterów i wykształcenia (Koch był lekarzem, niezwykle precyzyjnym w swoich działaniach, Pasteur natomiast chemikiem o nieco chaotycznych metodach). Obaj dążyli do zdobycia jak największego prestiżu. Miały im w tym pomóc odkrycia lekarstw ratujących ludzkie życie, a przede wszystkim walkę z gruźlicą, która zabijała powolną śmiercią blisko ¼ społeczeństwa na całym świecie – atakowała, młodych i starych, biednych i bogatych.
I teraz wypada po krótce wyjaśnić skąd w tym wszystkim znalazł się słynny autor kryminałów. Otóż Artur Conan Doyle był lekarzem i to dość dobrym. Na tyle dobrym, by dostrzec błędy, które popełnił Robert Koch w czasie badań nad swoją „limfą”. Dzięki tej berlińskiej przygodzie znamy też Sherlocka Holmesa w obecnej formie, ale o tym przeczytacie już w książce.
To co mi się podoba w tej publikacji, to fakt, że autor nie skupia się ściśle na wydarzeniach związanych jedynie z gruźlicą. Przedstawia szerzej uwarunkowania społeczne w ówczesnej Europie. Pokazuje jak duże znaczenie dla wydłużenia życia i podniesienia jego standardów miała higiena osobista, mycie rąk przez lekarzy (!) i wprowadzenie aseptyki. Dziś są to dla nas rzeczy oczywiste, dawniej w najlepszym przypadku uważane za dziwactwa i herezje. Jak ważne to zmiany pokazuje chociażby liczba i rodzaj ofiar wojny francusko-pruskiej: w lazaretach w wyniku powikłań i zakażeń zginęło więcej osób niż w bezpośrednich starciach na polu bitwy.
Publikacja nabiera też innego wydźwięku, jeśli spojrzy się na nią przez pryzmat dzisiejszej, szerzącej się niechęci do obowiązkowych szczepień. Co ciekawe również w XIX wieku, w Londynie powstawały ruchy antyszczepionkowe.
„Cudowny lek…” to bardzo ciekawa pozycja, z której można dowiedzieć się, o tym jak wyglądał XIX-wieczny świat. Poznajemy początki prawdziwej nauki – powstanie takich dziedzin jak: bakteriologia, immunologia, a nawet kryminalistyka.
Książkę mogę szczerze polecić osobom intersującym się tematem historii XIX wieku. W szczególności medycyną i nauką. Jednak tak jak pisałam na początku książka ma charakter bardziej popularnonaukowy, choć pisana jest przystępnym językiem. Niektórzy z czytelników mogą zwrócić uwagę, na to, jak dużo miejsca autor poświęcił Arturowi Conan Doyle’owi. Tym bardziej, że nie był on bezpośrednio powiązany z wielkimi odkryciami. Ale biorąc pod uwagę fakt, że to właśnie on wskazał błędy Kocha i oryginalny tytuł książki (The Remedy. Robert Koch, Arthur Conan Doyle, and the quest to cure tuberculosis) nie można się temu dziwić.
Publikacja opatrzona jest wieloma przypisami odsyłającymi do fachowej, głownie anglojęzycznej literatury. W treści cytowane są też listy i wypowiedzi osób związanych ze sprawą. Według mnie zabrakło trochę rycin i ilustracji związanych z pracami naukowców (jedynie na początku każdego z rozdziałów jest niewielki rysunek lub fotografia). Jednak duża ilość ciekawostek, dobrze opisane postaci tego swoistego „wyścigu zbrojeń” (również rys psychologiczny) i przystępny język autora nadrabiają te niewielkie braki.
Za egzemplarz do recenzji dziękuję Wydawnictwu Znak Literanova