Jonathan Cott – Yoko i John. Dni, których nie zapomnę recenzja
John Lennon i Yoko Ono – dla fanów i osób postronnych to niesamowici twórcy szukający nowatorskich rozwiązań w sztuce. Dla bliskich, dwie wielkie osobistości uzupełniające i przyciągające się wzajemnie. Takie, które nie mogą bez siebie żyć.
On – John Lennon – członek Beatlesów, tekściarz i muzyk, fanatyk pokoju i przyjmowania dziennikarzy w łóżku. Ona – Yoko Ono – ta od rozbicia Beatlesów i dziwnych filmów. Ale czy faktycznie tacy byli? Oczywiście, że nie – to tylko płytkie, złośliwości ludzi, którzy ich kompletnie nie rozumieli.
Jonathan Cott w swojej książce pokazuje artystów takimi, jakich znał – inteligentnych ludzi, pełnych pasji i miłości, chcących zmieniać świat na lepsze, dążących do osiągnięcia szczęścia. To właśnie Cott jako wieloletni przyjaciel Johna i Yoko odsłania przed nami ich prywatność, pokazuje jako zwykłych ludzi, którzy szukają swojego miejsca na ziemi.*
Wbrew obiegowej opinii Yoko Ono nie była przyczyną rozpadu słynnej czwórki z Liverpoolu. Wręcz przeciwnie o rozpadzie grupy była mowa zanim John spotkał miłość swojego życia. Ta niezwykła pochodząca z Japonii artystka stała się dla muzyka inspiracją – muzą i kochanką. To dzięki niej możemy dzisiaj cieszyć się takimi utworami jak Woman czy Imagine.
W książce o wiele lepiej poznajemy również Yoko Ono i jej twórczość. Jest to artystka nietuzinkowa – tworzy obrazy, happeningi, performance, muzykę i filmy. Pracuje sama i w duetach. Oczywiście najbardziej znane są te z mężem, gdzie oboje eksperymentują z dźwiękiem i melodią. Jednak niewiele osób wie, że współpracowała także z wieloma młodymi artystami naszego pokolenia np. z Lady Gagą.
Cott w swoich wspomnieniach skupia się też na relacjach, jakie łączyły Johna z Yoko. Niejednokrotnie padają słowa, że nie mogli żyć bez siebie i byli swoim uzupełnieniem. Kiedy byli ze sobą nie rozstawali się na dłużej niż kilka dni. Ich wielką miłość widać również w rozmowach, jakie prowadzili z autorem książki.
Jonathan Cott jako reporter pisma The Rolling Stone przeprowadzał wiele wywiadów z Johnem Lennonem, ale jeden był najważniejszy – najbardziej zapadł w jego pamięci ten z 5 grudnia 1980 r. To był ostatni wywiad, jakiego udzielił muzyk – trzy dni później został zastrzelony. Cała książka to luźno spisane wspomnienia związane z Lennonem. Jednak ten ostatni wywiad możemy przeczytać w całości. O czym rozmawiali w tym dniu dwaj przyjaciele? Przeczytajcie, naprawdę warto.
Książka porwała mnie. Nie jestem jakąś wielką fanką Beatlesów czy Lennona, lecz w czasie lektury nie poznajemy wielkiego muzyka i szalonej artystki, a zwykłych ludzi, jak Ty czy ja. Ludzi szukających wzajemnej akceptacji, miłości i spokoju. Takich, którzy dla dobra rodziny potrafili wycofać się z życia publicznego na ponad 5 lat.
Jonathan Cott wypełnił karty tej pozycji ciepłymi wspomnieniami, ale bez zbędnego lukru. Nie gloryfikuje poczynań Lennona – pokazuje go jako człowieka z krwi i kości ze wszystkimi jego słabościami.
*Jonathan Cott poznał artystów w 1968 r. kiedy mieszkali w Londynie. Stopniowo zaprzyjaźniał się z nimi. Miał okazję uczestniczyć w nagraniach ostatnich utworów Beatlesów. Był świadkiem Bed-in for peace i wielu innych wydarzeń związanych z życiem artystycznym i prywatnym tej pary. To on jako dziennikarz Rolling Stone przeprowadził ostatni wywiad z Johnem Lennonem.